Mietka refleksje.

Awatar użytkownika
Leszek
Posty: 247
Rejestracja: 26 lip 2014, o 20:47

Mietka refleksje.

Post autor: Leszek »

Wstawiam tu dlatego że w tym jest prawda poparta Mietka wieloletnim szukaniem i doświadczaniem. :oklasky za uświadomioną świadomość.


Żadna organizacja, żadna religia
Prawda to kraina bez dróg. Żadna organizacja, żadna religia, żaden nauczyciel nie mogą do niej doprowadzić. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwala dostrzec ich iluzję. Bałwochwalstwo, zgodnie ze słownikiem, jest oddawaniem czci przedmiotom.
Odkąd pamiętam, nigdy nie godziłem się z praktykami kościoła i pragnę dodać, że nie godzę się również na rytuały religijne oferowane przez inne religie.
Już jako dziecko zauważyłem, że coś jest nie tak, zauważyłem rażący dysonans. Kiedy każdej niedzieli budzili mnie bardzo wcześnie rano słowami "do kościoła!"bo było 7 km na piechotę przez las, czułem wewnętrznie, że ten przymus nie za wiele ma wspólnego z miłosierdziem boskim, a nawet wręcz przeciwnie tak okrutny i nieczuły byłby chyba sam diabeł (w którego nie bardzo wierzę). Nie bardzo lubiłem chodzić do kościoła, to delikatne stwierdzenie. Jednak po skończeniu szkoły podstawowej wbrew mojemu zamiłowaniu które miałem do radiotechniki, wysłano mnie do małego technikum Leśnego z myślą ze będę kontynuował tradycje rodzinne. mnie. Budynek kościoła gdy był pusty bardzo lubiłem, był miłym miejscem, lecz gdy było w nim pełno ludzi zawsze emanował smutkiem. Tłum ludzi powtarzający bezmyślnie i bez refleksji wciąż tą samą mantrę: "Słowa ewangelii, według (...)" znak krzyża na czole, ustach i piersi. - i klękamy, a następnie trzy razy uderzamy się pięścią w pierś. Najgorsze chyba dla mnie to były niby śpiewy szczególnie zmasowane ludzkimi głosami. drażniło mnie to bardzo. Były to jednak okropne zawodzenia, czyli najsmutniejsze pieśni jakie kiedykolwiek słyszałem. Jak można radosną pieśń Alleluja zawodzić w taki sposób, jakby śpiewających właśnie spotykało największe nieszczęście? Leśnikiem na przekór ojcu nie zostałem, dziś jestem w dojrzałym wieku z dala od kraju gdzie Peruwiańskiej dżungli mam świadomość, że żaden kult, żadna religia, nie mają nic wspólnego z Bogiem. Ja wiem że to nieprawda, że po wyznaniu księdzu grzechów Bóg je odpuszcza i mamy czystą kartę.
To nieprawda, że woda nad którą kapłan zrobił krzyżyk jest święconą.To nieprawda, że jakakolwiek czynność, podpis, lub słowa wypowiadane przez księdza mogą spowodować, że po śmierci trafimy do nieba lub piekła.To nieprawda, że jakikolwiek sakrament, czyli odegranie ustalonej przez kapłanów scenki zwieńczonej podpisem na papierze jednego z nich mają jakikolwiek wpływ na to, co będzie działo się z człowiekiem po śmierci. To nieprawda, że świętość Jana Pawła II jest uzależniona od podpisów kilku biskupów. Osoby fizyczne i ułomne jak każdy człowiek decydują o czyjejś świętości - przecież to jest herezja. Dlaczego mamy całować gipsową figurkę Jezusa w stopy w Wielkanoc?
I najważniejsze to - dlaczego kapłan ma być pośrednikiem pomiędzy człowiekiem, a Bogiem? Nie ma takich pośredników. To bzdury i jeżeli Bóg istnieje w takiej formie, w jakiej opisuje go religia monoteistyczna to powinien być bardzo rozsierdzony widząc, jak ludzie, którzy utworzyli system uzurpują sobie jego przywileje i prawa. Bóg nie jest starym człowiekiem siedzącym na tronie w niebie jak to próbują nam włożyć do głów. Nie jest też wrednym staruchem, który tylko czeka, żeby ukarać grzeszników czyli takim, jakim przedstawiają go co nie które religie. Nie wierzę, że kapłani są pośrednikami pomiędzy zwykłymi ludźmi, a Bogiem. Tego rodzaju pośrednictwo miedzy człowiekiem a Bogiem właśnie uzurpują sobie sekty, związki, grupy w celu zdobycia władzy nad masami ludzi. Oczywiście nie wszyscy z nich czynią to świadomie. Możliwe nawet, że dziś mało kto z nich zdaje sobie sprawę z tego w jakim jest błędzie i działają oni w dobrej wierze. Prawda jest jednak taka, że grupy istnieją po to, żeby mieć władzę nad ludźmi, kierować nimi, mówić jak mają postępować i oczywiście korzystać z ich dobrego stosunku do tych nauk. W rezultacie zbierając duże pieniądze przez pełnienie tej samozwańczej funkcji.To nie jest tak, że jakiś rytuał, pokropienie, gest, religijny strój, pisane słowo które oddaje cześć przedmiotowi jakim jest ołtarz, obraz, figura ma jakiekolwiek znaczenie i spowoduje, że sam Bóg będzie patrzył łaskawiej na człowieka wykonującego te czynności. Spójrzmy na tych wszystkich ludzi, kapłanów, którzy wywyższają się spośród innych, uważając że są wysłannikami Boga i twierdzą, że są pośrednikami pomiędzy innymi ludźmi a nim. Dlaczego oni wszyscy (i nie mówię tu tylko o kościele katolickim) tak dziwacznie się ubierają. Długie szaty, sukienki, śmieszne czapki na głowach, specjalna bielizna, koronkowe koszule, szarfy na szyi czy koloratki lub inne odróżniające ich stroje i reszta tych głupot. Przecież żaden zwyczajny człowiek tak nie wygląda. Nikt tak nie chodzi ulicami. I oto właśnie jest klucz. Ubierają się tak, żeby pokazać, że są inni, lepsi, bliżsi Bogu. Ty, zwykły śmiertelniku, nie zasługujesz na szaty królewskie. Tylko ksiądz, pop, pastor,rabin,mula ten lepszy, ten powołany, którego sam Bóg wybrał, ubiera się w purpurę i przepasuje złotym sznurem. Tylko on może nosić szaty haftowane złotymi nićmi. To on stoi na podwyższeniu w świątyni za ołtarzem, to przed nim klękasz, to on może dać ci pozwolenie, które zaprowadzi twoją duszę do nieba i zapewni ci życie po śmierci. Inni, myśląc o zdobyciu nieba, robią z siebie równych Bogu. Kapłani twierdzą, że od nich zależy los śmiertelników po śmierci. To jest dopiero prawdziwa herezja i oszustwo, kłamstwo i przede wszystkim pycha, a pycha to grzech, nieprawdaż? Oczywistym bowiem jest, że prawie każdy człowiek obawia się śmierci. Nie wiemy co będzie potem. Mamy tu, na ziemi, swoje sprawy, bliskich ludzi oraz cały nasz świat, a potem tak nagle mamy się stąd zabrać i utracić wszystko to, co znamy, o czym wiemy i co jest naszym życiem, nasze rodziny, nasze domy, nasze samochody itd. Chyba każdy człowiek, a na pewno większość znanych mi osób zadaje sobie pytanie, co będzie potem? Czy to będzie koniec wszystkiego? Umrę i zniknę, po prostu przestanę istnieć? Czy może jest inaczej I na tym właśnie pytaniu i odwiecznym lęku zbudowano wszystkie religie. Pewne grupy ludzi bezpodstawnie dały sobie samym prawo do decydowania o losie innych po ich śmierci. Przecież to takie proste - byłeś dobrym i posłusznym, korzystałeś z sakramentów, chodziłeś co niedzielę do kościoła, oddawałeś swój należny datek w postaci pieniężnej oraz dawałeś na tacę lub czek w postaci dziesięciny co miesiąc , miałeś święty obrazek w domu, przyjmowałeś słowa swojego kapłana poważnie i spełniałeś obowiązki wymagane przez twój kościół. Na przykład w kościele katolickim spowiadałeś się przynajmniej raz w roku w okolicach Wielkiej Nocy, przyjmowałeś komunię świętą, ochrzciłeś swoje dzieci i wychowałeś na takich ludzi jakich ci twój kościół nakazał. Przed śmiercią znów się wyspowiadałeś i ksiądz dał ci ostatnie namaszczenie, a już po wszystkim znów ksiądz powiedział kilka słów nad twoją trumną i skropił ją wodą nad którą wcześniej wykonał znak krzyża albo odprawił ceremonie. Teraz po wszystkim niczego nie musisz już się obawiać! Pójdziesz do nieba czyli już nie umrzesz. Inni z kolei mają inne wyobrażenia jak to będzie po śmierci. Pewne jest to że każda religia posiada swoją doktrynę, a za tym pośrednik z kościoła wskaże drogę do nieba. A tam Sam Pan Bóg z całą świtą niebiańską będą czekali na ciebie i przyjmą cię do swojego domu na kolację. Czyż nie jest to najlepszy sposób zawładnięcia ludźmi tak, żeby zawsze byli poddanymi i posłusznymi? O tak. Bardzo sprytnie zbudowany system władania innymi. Zbudowany na czymś, czego nie można ani udowodnić, ani też zdyskredytować. Dopiero po śmierci okaże się, czy to jest prawdą, czy też nie. A stamtąd przecież nikt oprócz Jezusa jeszcze nie wrócił, jak podaje pismo święte.(co prawda jest jeszcze OBO czyli otarcie się o śmierć,co wiele razy przeżyłem ) Ponieważ jedyną taką osobą był Jezus i on wybrał tych lepszych od innych, tych wyjątkowych chrześcijan, to tylko oni wiedzą przecież jak jest naprawdę?
Osobiście uważam, że świadome przypisywanie sobie mocy, której się nie ma jest niemoralne. Nie powinno się tak oszukiwać ludzi. Tak naprawdę nie ma pośredników pomiędzy zwykłym człowiekiem, a Bogiem. Sakramenty są niczym innym jak uregulowaniami spisanymi przez zwykłych ludzi na kartach książek, którym potem nadano miano natchnionych przez samego ducha świętego. To są bzdury. Kilku czy kilkuset a czasem kilka tysięcy biskupów zebrało się pod jakimś przywoddztwem np. Konstantyna, podyskutowali, pojedli, popili, popalili fajki i ustalili w jaki to sposób sam Pan Bóg decyduje kogo lubi, a kogo nie. Potem jakiś sekretarz spisał wymysły na kartce, a oni sami ją podpisali. Nie widzę tutaj żadnej różnicy pomiędzy konstytucją jakiegoś kraju, a tym co ustalili biskupi. A to, że akurat nad pracami tych, a nie innych często próżnych grubasów czuwał duch święty jest bezpodstawnym i bezprawnym twierdzeniem.Uważam przy tym, że wielu kapłanów nie jest nawet świadomych tego fałszerstwa. Zostali w ten sposób oszukani przez innych kapłanów z wyższą rangą i naprawdę wierzą w magiczną moc sakramentu, gestu świętego w powietrzu, wierzą w poświęcenie wody czy rytuału oraz w to, że taka czynność jak chrzest ma jakiekolwiek znaczenie. Sami też znajdują się w pułapce ślepej i bezpodstawnej wiary w to co robią i głoszą. Są pewni siebie i szczerze wierzą w prawidłowość swoich poglądów. Często z wyrafinowania albo po prostu z głupoty. Nie jestem stałym zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, że jakaś grupa kapłanów najwyższej rangi włada światem i walczy z innymi przedstawicielami innych religii o wpływy. Myślę, że to nie tak. Ci ludzie (oczywiście poza marginalnymi wyjątkami) naprawdę wierzą w to co robią, wierzą, że od ich rytuałów zależy los zwykłych ludzi w czasie życia i po. Ale moim zdaniem są w wielkim błędzie i mylą się.Same kościoły stworzyły też własne przepisy prawne, kanony, sakramenty, pisma, dogmaty według których postępują i nakazują innym jak postępować. Ustalono, że krzyżyk jest święty, a relikwie i obrazy świętych objęte są czcią.Wielkie bzdury. Żadne płótno pokryte farbą nie jest święte nawet jeżeli przedstawia twarz według wyobraźni jakiegoś malarza, którą uznano kiedyś za twarz Jezusa i nie ma znaczenia większego niż ubranie modlącego się przed nim na kolanach wiernego. To kapłani nadali tym przedmiotom takie znaczenie tylko w celu przybliżenia zwykłym i prostym ludziom Boga który gdyby był nieosiągalny, niewidzialny to jak miałoby się do niego modlić? W którą stronę zwrócić wzrok? W którą stronę klęknąć?Wyobraźmy sobie grupę ludzi modlących się na placu do tego samego Boga, podczas gdy każdy z nich odwrócony jest w inną stronę. To byłby prawdziwy chaos.Trzeba było więc powiesić obraz albo figurę, lub postawić święty ołtarz z krzyżem, żeby wszyscy modlący się do tego samego Boga skierowani byli w tą sama stronę. Proste? To wszystko są bzdury, którymi można było omamiać ludzi żyjących kilkaset lat temu. Nie mogę nie wspomnieć tutaj, że tych, którzy nie dali się omamić wymordowano w okrutny sposób w imię uratowania ich dusz. Religie mają na rękach krew milionów niewinnych ludzi i jest to także jeden z powodów, dla których nie życzę sobie być utożsamianym z żadną z nich.
Nie jestem w stanie pogodzić się z żadnymi wymyślonymi przez kapłanów czy biskupów rytuałami, które są moim zdaniem po prostu głupie, tak samo jak taniec niby szamana (czarownika) wokół obciętej głowy zwierzęcia. Czy jeszcze inne głupstwa pochodzenia samozwańczych proroków. Uważam także, że religie są prawdziwym złem tego świata. Większość wojen wybucha i są prowadzone właśnie z powodów religijnych. Każda monoteistyczna wiara bezpodstawnie nadaje sobie miano jedynej i prawdziwej oraz prawo do mordowania z zimną krwią innowierców a w najlepszym wypadku krytykowania lub niechęci. Jeżeli rozpatrywać świat w kategoriach religijnych to właśnie religie są dziełem samego diabła tak myślę . Religie zabraniają myśleć, zabraniają rozumieć, zabraniają czuć. Religie żądają bezkompromisowego posłuszeństwa i wiary nawet wbrew myślom, zrozumieniu i uczuciom. Niemoralnym jest też ogólnoświatowe wykorzystywanie religii w celach zupełnie nie związanych ze sprawami boskimi. Kapłani wojskowi błogosławią żołnierzy idących zabijać, mordować i gwałcić innych ludzi co oznacza, że czynią to w imię samego Boga i za jego pozwoleniem udzielonym za pośrednictwem lepszego od zwykłych ludzi kapłana. Chyba że jest lżej wycelować w głowę innego człowieka, spojrzeć mu w oczy i nacisnąć spust, bo poprzez kapłana sam Bóg na to pozwolił.Sam fakt istnienia kapłanów wojskowych jest moim zdaniem obłudą i zaprzeczeniem wszystkich idei, na które powołują się religie. Jak to jest, że piąte przykazanie „nie zabijaj” nie przeszkadza pobłogosławić żołnierzy ich karabinów, czołgów itd, przed walką? Kolejny absurd.Nie mogę się też pogodzić z pogardą religii monoteistycznych co do kobiet. We wszystkich uregulowaniach, obrzędach i sakramentach wyraźnie widać, że są to osoby niższego rzędu. Gorsze, mniej ważne i posiadające mniejszą godność niż mężczyźni. Paternalizm jest wszechobecny, a kobiety są przez religie traktowane jako czynnik diabelski akceptowany jako zło konieczne do rozmnażania. W wielu religiach kobiety nie są godne pełnienia ważniejszych funkcji. I dodatkowo to odwieczne zainteresowanie życiem seksualnym kobiet. Moim zdaniem jest to zbiorowym zboczeniem. Dlaczego religie tak bardzo interesują się życiem seksualnym swoich wiernych? To jest paranoja. Czy, gdyby Jezus nie został jednak niepokalanie poczęty, ale urodził się w wyniku zwykłego stosunku płciowego Maryi i Józefa, a potem przeżył swoje życie tak jak to zrobił, umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba to czy byłoby to mniej ważne i nie byłby już synem Boga? Nie godzę się z ciągłym chorym przywoływaniem tematu seksu w rozmowach wiernych. Albo rozważania na temat życia po śmierci – że w niebie będziemy mieć prawdziwy raj jakiego nie zaznaliśmy na ziemi. Co nie które sekty twierdzą jeszcze lepiej, że będziemy mieli wiele żon do wyboru i koloru oraz seks i zabawy będą zwykłą codziennością niebiańskiego stylu życia. Takie teorie też istnieją. Jeżeli chodzi o katolicyzm to mówienie sobie pod czas spowiedzi o tym, że miało się stosunki seksualne, albo ile razy miałem orgazm, jest po prostu niesmaczne. Do tego dochodzi celibat księży i znów zaglądanie im w spodnie czy przypadkiem członek któregoś z nich nie został gdzieś nielegalnie wsunięty? Czy to są sprawy, którymi powinna zajmować się religia która jest czynnikiem boskim na ziemi? Kolejna bzdura. Jestem natomiast pewien, że jeżeli Bóg jest takim, jakim przedstawia go kościół, to nie jest na tyle małostkowy żeby miało to dla niego znaczenie czy ksiądz czyli jego żołnierz uprawia seks czy też nie. Celibat i całe zainteresowanie seksem to nic innego jak kolejne narzędzie do przejęcia pełnej kontroli nad ludźmi nawet nad klerem, który musi być organizacją posłuszną. Jest to bardzo sprytne i funkcjonalne.Oto jak system działa. Kapłan musi mieć pełną władzę nad swoimi ludźmi. Jak ma ich nakłonić do posłuszeństwa kiedy mordowanie innowierców tym razem nie może mieć zastosowania ponieważ ci, którzy przeżyli deklarują wiarę? Wymyślono więc prostą metodę. Zabronić im czegoś, co jest im niezbędne do życia wprowadzając nakazy i zakazy. Wówczas, kiedy złamią zakaz, będą mieli poczucie winy i zwrócą się do kościoła po rozgrzeszenie, a kościół im je da kiedy będą posłuszni. Hmm... ale nie można nikomu zakazać oddychania, bo mogą wymrzeć. To samo z piciem wody i jedzeniem. Jest rozwiązanie - zabronimy ludziom seksu, który jest naturalnym odruchem i potrzebą każdego, tak samo jak jedzenie i picie, ale z braku którego się nie umiera.
A więc kobiety, które chcą być święte mają być dziewicami. Księża także. Aha i jeszcze jedno nie chodzi tylko o akt seksualny. Samo pomyślenie o seksie już będzie grzechem. Zgrzeszyć można bowiem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Gotowe? Jeżeli jakikolwiek wierny pomyślał choćby o seksie pozamałżeńskim, a w przypadku księży i sióstr o jakimkolwiek seksie, popełnił grzech straszny. W wyniku tego grzechu po śmierci nie będzie miał wstępu do nieba i czeka go otchłań lub w najlepszym wypadku czyściec trwający wieczność. Chyba, że... chyba że skontaktuje się z kapłanem, zostanie jego poddanym i posłusznym. Kapłan ma moc daną przez samego Boga i może wymazać ten czyn oraz na nowo otworzyć bramy niebios przed śmiertelnikiem. Jeden tylko warunek. Posłuszeństwo i poddanie. Genialne narzędzie stosowane przez kapłanów, pastorów,mulow, rabinów i niby szamanów na całym świecie.Kiedy mieszkańcy wioski poproszą niby szamana(bo SA prawdziwi) o pomoc ponieważ od miesięcy nie pada deszcz, ten często po odbyciu rytuałów nakazuje: niech nikt w wiosce nie je przez tydzień, a wówczas bogowie ześlą deszcz. Czasem zdarza się, że deszcz spadnie. A jeżeli jednak nie pada i mieszkańcy po tygodniu zirytowani udadzą się do szamana ten zakomunikuje, że najprawdopodobniej któryś z mieszkańców zjadł jednak coś po kryjomu pomimo zakazu, co spowodowało złość bogów, o czym właśnie mu powiedzieli. Najprawdopodobniej ktoś nie wytrzymał i jednak zjadł coś. Gdyby okazało się, że jednak na pewno nikt nie włożył do ust nic jadalnego przez cały okres próby, to przecież... zgrzeszyć można myślą. Na pewno ktoś pomyślał o jedzeniu przez ten tydzień. A więc gniew bogów jest nieunikniony. Zastanówmy się, kto poszcząc przez dzień lub dwa nie pomyśli o jedzeniu? A który ksiądz czy zakonnica nie pomyśli nigdy o seksie? Jakiemu wiernemu nie przemknie przez myśl stosunek pozamałżeński? To całe zainteresowanie kościołów narządami płciowymi i seksem wiernych, ingerowanie w sprawy osobiste ludzi albo nakazywanie i zmuszanie do zakładania wieloletnich rodzin, jest po prostu chore. Dla całości idei religii, wiary i Boga samego nie powinno to mieć najmniejszego lub żadnego znaczenia. Ja sądzę, iż w pełni zdrowa osoba, której zabroni się życia seksualnego, a nawet myślenia o nim wcześniej lub później na pewno zwariuje, oszaleje lub stanie się obłąkana na tym punkcie. Nie wierzę i nie jestem w stanie uwierzyć w to, że system, który moim zdaniem został stworzony po to, żeby władać ludźmi i rządzić nimi ma cokolwiek wspólnego z Bogiem.
Kościoły chrześcijańskie podobnie jak inne religie i sekty stworzyły elitę lepszych spośród zwykłych ludzi i nadają im bezpodstawnie moc i możliwość decydowania na poziomie boskim oraz dają im rolę jedynego pośrednika pomiędzy ludźmi a Bogiem. Jestem też zdania, że ogromna ilość wiernych religii po prostu jest złymi ludźmi. Chodzą do kościołów, żeby odstać swój czas, pokazać swoje ubrania, a zaraz potem zachowują się bardzo źle, piją alkohol, kradną, biją swoje żony, dają złe przykłady swoim dzieciom, obmawiają innych, źle życzą sąsiadom, cieszą się z czyjegoś nieszczęścia. Po prostu są zawistni, uważają, że należą jednak do jedynego kościoła który jest świętym. A w skrajnych przypadkach często mordują innych ludzi. Zabicie człowieka czy zwierzęcia fizycznie czy duchowo jest zabiciem człowieka i nie może być dokonane w imię Boga. Sam osobiście znam co najmniej kilkadziesiąt osób, którzy są zagorzale praktykującymi wiernymi przestrzegającymi prawo przykazań, będąc jednocześnie po prostu podstępnymi, upartymi i fałszywymi ludźmi.
Byłem też nie raz w kościołach, gdzie słyszałem słowa wypowiadane przez kapłanów. To dopiero porażka - Jezusa, który podobno mówił, żeby nie czcić żadnych przedmiotów i rzeczy. Tym czasem Kościół nie rzadko postępuje dokładnie wbrew swoim wskazówkom. Kościoły te oraz inne pomniki chwały są prawdziwym wyrazem próżności, przepychu i pychy. Ogromne budowle sakralne, przepych, bogactwo, oznaki prawdziwej władzy. To kolejna moim zdaniem porażka tego systemu. Kościoły ze złotymi tronami dla przedstawicieli władzy kościelnej są niczym innym jak salami tronowymi władców, do których marni ludzie przychodzą na audiencje. Stoją ci władcy praw boskich na podwyższeniu za stołem przy którym sam Pan Bóg wedłóg nich biesiaduje z nimi i spoglądają na ten plebs i marne istoty, które jak barany w tej niższej części kościoła nie są nawet godne, by patrzeć im w oczy. Gołym okiem widać kto w tej sali tronowej należy do grupy panów, a kto jest szarym śmieciem. Tak właśnie kapłani stają się władcami,i królami panującymi nad resztą. To nic innego jak samozwańcza elita. Samozwańcza dlatego, ponieważ żaden Bóg nie dał im prawa do urządzania tych pokazów wyższości ani też realnej władzy nad prawami boskimi. Kościół, przeważnie hołduje smutkowi i cierpieniu. W każdym kościele jaki znam jest po prostu smutno chyba ze jest pusty lub nie odprawia się ceremonia . Nie majestatycznie i poważnie - tam jest smutno. Większość treści religijnych i modlitw dotyczy posłuszeństwa. Wygląda to tak, jakby Bóg stworzył człowieka tylko i wyłącznie w celu dawania mu rozkazów, bezustannego dręczenia go i karania za to, że Ewa (kobieta oczywiście) zjadła kiedyś jabłko. W wyniku tych okoliczności i w myśl genialnego planu miłosiernego Boga marny człowiek ma cierpieć nieustająco. Jak się już odpowiednio nacierpi, to spotka go za to cierpienie, nagroda w niebie. Jeżeli oczywiście jeszcze religia i kościół na to zezwolą. Skąd to zamiłowanie do smutku i cierpienia w kościele nie jestem w stanie dociec. Natomiast iść do budynku na godzinę lub dłużej po to, żeby zamartwiać się nad sobą i światem, żeby zawodzić z rozpaczą smutne hymny uważam za pewien rodzaj masochizmu. Same negatywne treści, sam smutek, żal. Znów wydaje mi się to działaniem wprost sprzecznym z teorią, która mówi, że Bóg jest miłością, dobrem i miłosierdziem. Przecież odczucie jest dokładnie przeciwne. W którejś z książek przeczytałem kiedyś, że święty człowiek aby osiągnąć błogosławione życie w niebie musi być posłusznym i oddanym męczennikiem, cierpiącym i umartwionym. Musi także posiadać dzieci, czym więcej tym lepiej. W moim odczuciu to system smutku i pogardy dla świata.Wiem o istnieniu Boga i nie jest to kwestia wiary. Bóg jest obecny w każdym z nas w każdym miejscu i w każdej chwili. Jest czujący, dobry oraz sprawiedliwy. Wystarczy spojrzeć na niebo, na człowieka, na kwiat czy nawet trawę.
Czuję obecność Boga kiedy:
kiedy widzę uśmiech,
kiedy człowiek będący łotrem dla innych patrzy na bliską mu osobę z prawdziwą miłością,
kiedy widzę psa lub inne zwierzę, które jest przeszczęśliwe każdego ranka po przebudzeniu,
kiedy pada ciepły deszcz
kiedy świeci słońce,
kiedy widzę niebo nocą i wszystkie gwiazdy,
kiedy po deszczu nagle spod ziemi wydobywają się rośliny i zaczyna się życie,
kiedy pachną kwiaty, kiedy ptaki śpiewają, kiedy słucham dobrej muzyki . kiedy czytam książkę, kiedy goi się skaleczenie na moim ciele,
kiedy patrzę w czyjeś oczy,kiedy widzę innego człowieka,
kiedy oglądam dobry film,kiedy jem coś smacznego i naturalnego np. owoce z mego ogrodu,
i kiedy teraz to piszę....
Ten prawdziwy Bóg nie potrzebuje żadnej organizacji, żadnych lepszych ludzi w bogatych szatach, pośredników, nie spisuje żadnych świętych ksiąg, nie wymaga sakramentów ani obrzędów, nie obchodzi go czy ochrzczono mnie wodą i zrobiono znak krzyża, ani też czy czytam Biblię lub Torę czy Koran. Nie zajmuje się też tym, czy uprawiam seks, ani z kim to robię. Nie wymaga chodzenia w żadne specjalne miejsca, wielkie budowy świątyń słuchania chórów, przeprowadzania obrzędów czy rytuałów i ceremonii ani oddawania czci miejscom, czy rzeczom, figurom gipsowym lub z brązu tak samo jak i innym ludziom. Bóg Jest prawdziwy jest dobry i sprawiedliwy. Czuję się dzięki Niemu szczęśliwy i zadowolony. Na samą myśl o Nim uśmiecham się. Wiem że kocha mnie tak samo jak wszystkich innych i wszystko inne.Wiem że mnie kocha tak jak ja jego kocham, dał mi możliwość poznania prawdziwej miłości, przez doświadczanie życia. Jestem szczęśliwy i kocham wszystko i wszystkich, a że nie wszyscy to chcą wiedzieć i widzieć to ich osobista sprawa. Bóg jest we mnie i w każdym innym i we wszystkim innym tak samo. Wcale nie wybrał sobie mnie ani mojej rodziny, mojego narodu, ani mojego kraju ani mojej rasy czy specjalnej płci. Nie jestem ważniejszy ani lepszy czy gorszy od nikogo ani niczego innego, ani też nikt i nic nie jest ważniejsze lepsze lub gorsze ode mnie. Jestem Jego dzieckiem nie mniej niż gwiazdy i drzewa i mam prawo być tutaj na tej ziemi – taki jaki jestem i tak długo jak mi na to sam Bóg pozwoli. Opisałbym Go, że jest przejmującą na wskroś, przeszywającą wszystko - kompletną ciszą, w którą jeżeli się wsłuchać, okazuje się być najpiękniejszą muzyką niewyobrażalną dla ludzkich zmysłów. I wtedy dopiero słyszy się go i czuje i jeszcze więcej i więcej kocha. Szczerze oddany całej żyjącej wspólnocie całej przyrodzie.Dziki Mietek z Nijandari
RAD
Posty: 52
Rejestracja: 9 sie 2014, o 15:12

Re: Mietka refleksje.

Post autor: RAD »

Leszku religie to stabilizatory społeczne wczoraj oglądałem film na Polsacie Ja składano ofiary Majów na cześć boga Kululcana... a to wypowiedz jednego polskiego polityka... JKM: Ateizm jest szkodliwy Ludzie wierzący, że Pan Bóg po śmierci nagradza dobrych, a karze złych, rzadziej kradną, gwałcą, mordują. Może tylko ze strachu - ale ja wolę mieć mniejszą szansę, że zostanę zamordowany... i jest mi wszystko jedno, czy nie zostanę zamordowany dlatego, że potencjalny morderca nie zabił mnie bo nie lubi zabijać - czy ze strachu przed Piekłem. Jeśli więc chcecie, by zwiększyła się liczba przestępstw, by trzeba było obciążać budżety coraz wyższymi wydatkami na policję, na kamery monitorujące miasta, na aparaturę podsłuchową - to proszę: przekonujcie ludzi, że Pana Boga nie ma. Powtarzam: z politycznego punktu widzenia jest obojętne, czy Pan Bóg istnieje, czy nie istnieje; ważne: by ludzie wierzyli, że istnieje. Jak mawiali rosyjscy nihiliści: "Boga niet - otca w mordu można!". Chcecie oberwać po mordzie od własnego dziecka? To uczcie je, że nie istnieje Niebo i Piekło, a moralność jest względna http://korwin-mikke.pl/czat/zobacz/ateizm_/16
Awatar użytkownika
Leszek
Posty: 247
Rejestracja: 26 lip 2014, o 20:47

Re: Mietka refleksje.

Post autor: Leszek »

Prawda widziana z poza granicy w kontekście Świadomości i jej braku.

Podesłane od Mietka z Peru.

https://www.youtube.com/watch?v=X6Oe3kuvbKE
ODPOWIEDZ